Coraz częściej widząc i słysząc w różnych mediach relacje z coraz to gorszych i bardziej drastycznych wydarzeń naszych czasów zaczynam mieć… poczucie winy. Widząc na szklanym ekranie ludzi tracących dach nad głową, patrzę jednocześnie na sufit swojego komfortowego i ciepłego mieszkania. Jedząc zdrowy, ciepły obiad słyszę o milionach ludzi głodujących na całym świecie. Robiąc zakupy w sklepie bez patrzenia na ceny,  dowiaduję się że jest mnóstwo rodzin, które ledwo wiążą koniec z końcem. A przytulając co wieczór moje dzieci, ze łzami myślę o tych mamach, które te swoje pociech straciły w wyniku głodu, wojen, biedy, chorób i innych nieszczęśliwych zdarzeń.

Coraz częściej zastanawiam się nad tą niesprawiedliwością, jej przyczynami i potencjalnymi rozwiązaniami. Zastanawiam się też nad tym w jaki sposób ja mogłabym się przyczynić do zmiany tej sytuacji choć o trochę. Początkowo moje nastawienie było dość sceptyczne i pełne wymówek i usprawiedliwień wynikających z ogromu problemów skonfrontowanych ze mną samą, marnym pyłem. Cóż ja sama mogę zrobić, żeby „uratować świat”? Nic mi nigdy sensownego nie przychodziło do głowy. „Małe kroki” były dla mnie demotywujące, chciałam zrobić coś z rozmachem, coś co miałoby większy oddźwięk niż tylko moje cztery ściany i podwórko. Czekałam na TEN szczególny pomysł, który zaprzągłby mój talent przedsiębiorcy, wizjonera i działacza do zrobienia czegoś naprawdę wielkiego i zbawiennego dla świata. Próbowałam tworzyć rozwiązania, które systemowo by coś zmieniły, ale poległam pod ciężarem oporu instytucji nie lubiących zmian i długoterminowej perspektywy na przekonwertowanie ich paradygmatu. Niecierpliwa natura i chęć posiadania rodziny i dzieci skutecznie mnie odsunęły od zapędów na miarę Joanny d’Arc… .

Co zatem robić, gdy wokół tyle cierpienia, a ja tu w domowym zaciszu w ciepłych pantoflach? Jak pomagać kiedy chcę się skupiać na rodzinie, najbliższych, bo czuję, że tu jestem obecnie najbardziej potrzebna, ale z drugiej strony nie chcę być bezczynnym odbiorcą złych wiadomości? Łatwo jest przekazać wolne środki na fundacje, i to robię, ale to jest pójście na łatwiznę bo jak mawiała bł. Matka Teresa z Kalkuty:

Dawać samego siebie to więcej, niż tylko dawać.

 

Ta wspaniała osoba, która pomogła tak wielu ludziom dała mi ciekawe wskazówki na ten czas zwątpienia i poszukiwań. Choć: „Nie ma takiego miejsca na ziemi, które byłoby wolne od biedy i niesprawiedliwości„, i „wszystko co robimy jest kroplą w oceanie” to tak naprawdę „wielu ludzi umiera z braku chleba lecz jeszcze więcej z braku miłości.” Tak więc dalej cytując bł. Matkę Teresę: „nie martw się tak bardzo problemami, jakimi żyje świat, ale po prostu odpowiadaj na potrzeby konkretnych ludzi.” i konkludując: „Nie pozwól nigdy, aby ktoś, kto przychodzi do Ciebie, odszedł nie stawszy się lepszym i bardziej radosnym.” 

Wszystko jednak zaczynamy od siebie. Aby móc dawać radość, miłość drugiej osobie sami musimy mieć tego duże pokłady. Tyle bowiem ile będziemy mieć „zapasów” z tego obdzielimy. W tym kontekście najważniejsze według Jezusa przykazanie miłości staje się bardziej wymowne:

„Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy.” (Mt 22,37-40)

Im więcej będziemy mieć światła, radości, miłości w sobie tym ten mikroświat wokół nas – rodzina, przyjaciele, sąsiedzi – będzie lepszy. A odpowiedź na to skąd czerpać te zasoby daje nam pierwsza część powyższego przykazania – bezpośrednio ze źródła, od Boga – poprzez pamięć o nim w modlitwie, ale nie byle jakiej, tylko tej w zaciszu swojego serca i umysłu. Bo jak dalej pisze bł. Matka Teresa: „Owocem ciszy jest modlitwa. Owocem modlitwy jest wiara. Owocem wiary jest miłość. Owocem miłości jest służba. Owocem służby jest pokój.”

Podsumowując, aby na świecie zapanował pokój najpierw musimy się o niego pomodlić (wspaniałą do tego okazją jest dzień jutrzejszy, 8. grudnia o godzinie 12:00 kiedy to mamy tzw. Godzinę Łaski dla Świata) i z tej modlitwy też czerpać siłę, radość i miłość do dzielenia się z najbliższymi. Ja się zmienię, Ty się zmienisz, świat się zmieni – jakkolwiek banalnie to brzmi, sprawdź i zobacz co się stanie. ;)